Giganci i tytani oraz dlaczego zrezygnowałam z napadu na Bank Anglii

Na filmach o napadach na bank wygląda to przeważnie tak: najtrudniej jest się dostać do skarbca. Włamywacze mają misterny plan, pokonują piętrzące się trudności i niebezpieczeństwa. W końcu się udaje, kody i szyfry rozpracowane, sejfy otwarte. Teraz wystarczy już tylko załadować złoto i kasę do worków i w nogi! Oddalić się w kierunku zachodzącego słońca na białej plaży Malediwów. Bułka z masłem. 

Na filmach o napadach na bank wygląda to przeważnie tak: najtrudniej jest się dostać do skarbca. Włamywacze mają misterny plan, pokonują piętrzące się trudności i niebezpieczeństwa. W końcu się udaje, kody i szyfry rozpracowane, sejfy otwarte. Teraz już tylko wystarczy załadować złoto i kasę do worków i w nogi! Oddalić się w kierunku zachodzącego słońca na białej plaży Malediwów. Bułka z masłem. 

Do Banku Anglii dostałam się (wraz z dwoma córkami) bez najmniejszych problemów. Po prostu, pewnego sierpniowego poranka, bez mrugnięcia powieką, pokonujemy masywne drzwi wejściowe i bramkę bezpieczeństwa jak na lotnisku. I już! Jesteśmy w środku. A tam: srebrne i złote monety, papiery wartościowe, banknoty stare, banknoty nowe, nawet takie jeszcze nie porozcinane w wielkich płachtach prosto z drukarni. Idziemy śmiało dalej. Interesuje nas konkret. Złoto. Konkretnie sztabki. “Stop! Stop!” słyszę nagle głos za nami. Odwracamy się. Za nami leci strażniczka. “Mamy teraz wystawę na 325 lecie założenia Banku, jeżeli odpowiecie na wszystkie pytania z broszurki, dostaniecie nagrodę!” mówi z miłym uśmiechem i wręcza Mai i Zosi ołówki i zadrukowane kartki. No tak. Jesteśmy w Banku Anglii. W jego części muzealnej. 

325 years 325 objects

Wystawa pt. “325 przedmioty na 325 rocznicę utworzenia Banku Anglii” to naprawdę zgrabny pomysł na celebrowanie rocznicy w zajmujący sposób. Kartka z pytaniami, wizja rywalizacji i nagrody sprawiają, że wszystkie trzy natychmiast wciągamy się w zabawę. Wędrujemy wśród eksponatów niczym detektywi, każdą znalezioną odpowiedź witamy z entuzjazmem, a Maja pieczołowicie zapisuje ją na ulotce. 

Looking for answers

girls writing answers on the sheet

Money puzzle

Dziewczyny układają duże banknoty z puzzli, oglądają proces produkcji współczesnych pieniędzy, a nawet próbują własnoręcznie ustabilizować gospodarkę kraju i zapanować nad inflacją – jest to gra zręcznościowa, w której należy balansować długą przezroczystą tubą tak, aby znajdująca się w środku piłeczka znalazła się dokładnie po środku. Trudniejsze do wykonania niż się wydaje! Hmmm… kto by pomyślał!

Oglądamy też banknoty o wartości 1 miliona i 100 milionów funtów. Wcale nie falsyfikaty. Naprawdę istnieją takie banknoty. Oczywiście nikt ich nie nosi w portfelu na zakupy do Tesco, bo są używane tylko w zamkniętym obiegu bankowym. Milionowy banknot to “gigant”, a dziesięciomilionowy to “tytan”. Zapamiętaj, może przydać się do krzyżówki! 

One million pound note

Największa atrakcja to sztaba złota, którą wszystkie próbujemy podnieść i utrzymać jedną ręką. Nie jest to łatwe. Sztaba jest umieszczona w skrzynce z grubego, przezroczystego tworzywa z małym otworem mieszczącym tylko jedną rękę i zabezpieczona prętami, a wisząca nad skrzynką kamera wycelowana jest bezlitośnie w każdego śmiałka zbliżającego się do sztabki. Dziewczyny sapią, stękają, udaje im się trochę poruszyć złotą cegłówkę. Ja podnoszę ją jedynie odrobinę i to z wielkim trudem. Sztaba waży bowiem bagatela, 17 kilogramów… 

Bar of gold

Bars of gold

Na ulotce zostaje nam ostatnie pytanie. Zdjęcie przedstawia jakiś srebrny przedmiot w dużym zbliżeniu, którego nie możemy znaleźć. Kręcimy się po sali, kilka razy wracamy do tych samych gablotek. W końcu jest! Mamy to! Solniczka prezesa banku! Mamy już więc wszystkie odpowiedzi! 

Cukiernica i solniczka prezesa banku

Lecimy do wyjścia, po drodze odwiedzamy sklepik z pamiątkami. Ja wybieram magnes na lodówkę, a dziewczyny decydują się na nową skarbonkę (w kształcie sztabki złota rzecz jasna!). Wracamy do miłej pani przy wejściu, dumnie wręczamy jej kartkę. Wszystkie odpowiedzi prawidłowe! Pani wręcza dziewczynom po dwie czekoladowe monety. Hurra! 

Wracając do napadu. Po wizycie w Muzeum Banku Anglii, już wiem, że najtrudniej wcale nie jest dostać się do środka. Najtrudniej byłoby zarzucić te worki z łupami na plecy i chyżo czmychnąć gdziekolwiek. Z jękiem, srogim sapnięciem i kroplami potu na czole podniosłam jedną sztabkę. No a przecież, hello, jak się fatygować, to nie po to, by zabrać jedną sztabkę. Także tego sierpniowego poranka zdecydowałam: kariera kasiarza jest zdecydowanie nie dla mnie. No bo słyszał kto, by włamywacza złapało na miejscu zbrodni lumbago? Albo by mu wyskoczył dysk? Tak więc mili panowie i panie strażnicy w Banku Anglii, możecie spać spokojnie, z mojej strony Wam nic nie grozi. 

kasa w systemie imperialnym

Dawna kasa sklepowa, jeszcze oparta na systemie imperialnym (z pensami, szylingami i funtami)

Bukiet o najsłodszym zapachu – zapachu pieniędzy!

Banknot upieczony w placku z jabłkami przez nieuważną kucharkę – wyszedł z tego bez szwanku!

PS.

W czasie zwiedzania są dla mnie ważne dwie rzeczy: czy można fotografować i czy jest program dla dzieci. W dobie Instagrama i innych mediów społecznościowych wydaje mi się, że te muzea i atrakcje, które nie zezwalają na fotografię wykazują się całkowitym niezrozumieniem współczesnego świata i kultury obrazu. Tracą przez to okazję bezpłatnej reklamy i propagowania swojej oferty wśród młodzieży. Podobnie ma się sprawa z ofertą dla najmłodszych. Gdy muzea są przygotowane na przyjęcie dzieci i podchodzą do tego w twórczy, atrakcyjny sposób, wychowują sobie przyszłych świadomych i zaangażowanych odbiorców. Muzeum Banku Anglii spełniło oba kryteria na medal, dlatego bardzo chętnie i szczerze je wam polecam.  

Bank of England Museum: czynne od poniedziałku do piątku w godz. 10:00 – 17:00

Wstęp: Bezpłatny

  

Follow:
Share: