8 Powodów, żeby pokochać codzienne spacery

8 Powodów, żeby pokochać codzienne spacery

Jak tam Twoje postanowienia noworoczne? Trzymasz się? A może wcale nie wierzysz w ich sens? Gdybyś zastanawiał się jeszcze nad wyborem, to proponuję Ci codzienny spacer. Takie akurat sympatyczne postanowienie, które nie sponiewiera cię fizycznie, nie sprawi, że poczujesz się podle, gdy je złamiesz, nie przerośnie twoich możliwości. Oto 8 powodów, by zacząć chodzić:

1. Spacer jest dla wszystkich

Spacer, szybszy lub wolniejszy, zależnie od twojej kondycji, to najprostsza forma ruchu. Masz dwie nogi? To wystarczy do pójścia na spacer. Naprawdę! Na początku, zwłaszcza jeżeli nie masz dobrej kondycji, wystarczy kwadrans, twoim normalnym tempem. Potem wydłużaj dystans i zwiększaj tempo spaceru. Pamiętaj o wygodnych butach. Ja dla wygody przed wyjściem na spacer szybko zmieniam obuwie na sportowe, ale jeśli masz wygodne buty, nie musisz ich zmieniać, to nie jogging.

2. Spacer jest za darmo

Spacer jest gratis. Nie  ma konieczności kupowania specjalnego sprzętu, zapisywania się na siłownię. Możesz iść na spacer w mieście, na wsi, o każdej porze dnia (lub nocy, jeśli lubisz dreszcz emocji J). Ja chodzę w porze lunchu – jest to jedyny moment w ciągu dnia, kiedy codziennie mam godzinę czasu, by pobyć sama ze sobą bez wyrzutów sumienia, że powinnam robić coś pilniejszego. Jest to bardzo cenna godzina, mój osobisty luksus, którego zazdrośnie przestrzegam i celebruję z radością. Rano nie mam czasu, wieczorem nie mam siły. A lunch to jest idealny punkt dnia, gwarantowana przerwa w kołowrotku codzienności.

3. Spacer relaksuje

Siedzisz cały dzień w pracy, w sztucznym świetle, w klimatyzowanych pomieszczeniach? Jesz lunch przy biurku nadal gapiąc się w komputer? Nie lepiej wyjść na dwór, zaczerpnąć powietrza? Choćby i było miejskie, przesiąknięte spalinami, to jednak zmień otoczenie, idź się przejść, rozruszaj mięśnie, stawy, od razu poczujesz przypływ energii. Ja pracuję w centrum Londynu, gdzie jakość powietrza jest katastrofalna. Jednak kiedy przejdę się bulwarem nad Tamizą, pójdę do parku, czy na skwer, od razu czuję się o niebo lepiej, niż w dni, kiedy z jakiegoś powodu zostaję w biurze. I popołudnie nie upływa mi pod znakiem kolejnej kawy, ziewania i tęsknego spoglądania na zegarek.

4. Spacer nie grozi kontuzjami

Chyba że podobnie jak ja, masz talent do potykania się na prostej drodze. Jeżeli jednak jogging nie jest dla ciebie, bo masz problem z kolanami, masz sporą nadwagę, kondycję równą zeru, albo po prostu nienawidzisz biegać, to spacer, oczywiście odpowiednio energiczny i długi, ma podobnie dobroczynne działanie jak jogging. Kiedy już zyskasz lepszą formę możesz wydłużyć dystans, zwiększyć tempo, zmienić trasę tak, by iść pod górkę lub zacząć chodzić z kijami.  Jest to świetny sposób na to, żeby zaktywizować górną część ciała i zwiększyć wysiłek, a co za tym idzie również wydatek energetyczny czyli spalanie kalorii. UWAGA: chodzenie z obciążnikami na kostkach lub z ciężarkami, może boleśnie nadwyrężyć stawy i mięśnie. Lepiej zrezygnuj z takiego zwiększania wysiłku.

5. Spacer można uprawiać wszędzie

Oczywiście w idealnym świecie, każdy miałby do dyspozycji cudowne trasy spacerowe z mahoniowym powietrzem i alpejskimi widokami. W rzeczywistości jednak, można wykorzystać każde otoczenie. A przy okazji poznać okolicę. Zanim zaczęłam chodzić na lunchowe spacery pracowałam w tym samym miejscu od 5 lat i znałam mniej więcej tę część miasta. Kiedy zaczęłam chodzić, odkryłam cudowne miejsca, o których nie miałam zielonego pojęcia, że istnieją i że są tak piękne, urokliwe, warte poznania i odwiedzania. Przez całe minione lato chodziłam do dwóch ogrodów-parków, które ukryte przed ulicznym gwarem i hałasem miasta, stanowiły zaciszną oazę pachnącą rosnącymi tam ziołami i kwiatami. Idealnie przystrzyżone trawniki i żywopłoty, dopracowane klomby, drewniane ławeczki  sprzyjały letniemu rozlenieniu. Jednak od kiedy zaczęły się chłodniejsze dni, wznowiłam swój rytuał chodzenia na spacery. Wracam przyjemnie rozgrzana z zaróżowioną cerą od zimnego powietrza i szybkiego marszu.

6. Spacer to codzienna dawka światła i witaminy D

Teraz, gdy nadchodzi zima, krótkie, pozbawione słońca dni, codzienny spacer zapewni ci porcję światła. Wiadomo, że brak światła słonecznego wiąże się z niedoborami witaminy D, na który cierpi większość populacji na półkuli północnej. Najlepiej wychodzić w południe, gdy słońce jest najwyżej i nawet w najbardziej pochmurny dzień można uszczknąć odrobinę dobrodziejstwa naszej lokalnej gwiazdy dla własnego zdrowia. Zimowe chandry, smuty i depresje związane z brakiem światła i ciepła łatwiej będzie odpędzić doświetlając się na regularnych spacerach. Ubiegłej zimy ani razu nie złapałam się na marudzeniu, że już mam dość tych ciemności spowijających świat, gdyż codziennie byłam w południe na dworze i łapałam porcję światła.

7. Na spacerze mam czas dla siebie

Spacer to jest moje miniSPA. Jako pracująca na pełnym etacie mama dwóch małych córek wiem, jak trudno wygospodarować czas na przyjemności. Nie mam możliwości regularnie chodzić do spa, na fitness, czy spędzić wieczoru z książką. Po przyjściu z pracy, ogarnięciu obowiązków domowych mam okazję na spędzenie wartościowego czasu z rodziną, zanim dzieciaki pójdą spać. Nie wiem jak wy, ale wieczorem nie mogę czytać ani w ogóle robić niczego wymagającego intelektualnie. Nie mam też luksusu bycia w samotności, co jako jedynaczka bardzo czasami lubię. Spacer lunchowy to jest mój czas. Wtedy mam godzinę, żeby usłyszeć własne myśli, posłuchać muzyki, podcastu, powtórki webinaru. W czasie żwawego marszu przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły i nasuwają się rozwiązania problemów.


8. Na spacerze trenuję uważność

Kiedy idę na swój spacer, staram się zwracać uwagę na to, co rejestrują moje zmysły: jaki kolor ma dzisiaj niebo, czy liście już zaczęły żółknąć, czy powietrze zrobiło się ostrzejsze niż wczoraj, czy jesienna ledwo dostrzegalna mgiełka miękko rozprasza światło, czy Tamiza jest w przypływie… Zwracam uwagę na widoki, na detale architektoniczne, na drobne szczegóły wokoło. I robię zdjęcia. Nie chce mi się nosić ze sobą lustrzanki, więc robię zdjęcia telefonem. I w zupełności wystarcza mi on na moje potrzeby prowadzenia foto-dziennika, który możecie śledzić na moim koncie na Instagramie.

To jak, idziemy na spacer?

Follow:
Share: